7 lipca uprawomocni się Pozwolenie na budowę. Żona niczym rasowy Project Manager, porozpisywała wszystko co, gdzie i kiedy.
Szkoda tylko, że pogody nie da się tak zaplanować. Po ostatnich ulewach przydałoby się troche upału.
Tak czy inaczej dobrze, że nie kupilismy działki, ktora mieliśmy na oku w lutym/marcu. Przydrożny rów zalewa drogę, a obok kwitną tataraki. A wydaje się, że XXI wiek ...
... a ta do najlepszych nie należy . Cały tydzień ma lać, a w poniedziałek miał przyjść studniarz.
A póki co, działka przypomina serial "W kamiennym kręgu":
a) kamienne kręgi dosłownie
b) Teściu z narzedziem z minionej epoki
W piątek 19 czerwca, po 18 dniach ciągłego nękania: Starostwa, Archeologów, Zarządu Dróg Powiatowych, o architekcie, który miał się zająć wszystkim nie wspominając , wreszcie mamy Pozwolenie na budowę
o czym informują uradowani inwestorzy
P.S. Jak to zwykle pojawiły sie trudności, bo u Drogowców zaginęła wydana już decyzja dotyczaca zjazdu, bez ktorej sympatyczny urzednik w Starostwie nie mógł wydać PNB. Ale dla słynnej już brygady kontrolnej pod pseudonimem NIK - nie ma rzeczy niemożliwych...
... dwie baby pośle
potwierdzenie operatu mogło się przeciągnąć o 2 tygodnie. Na szczęście wspomniana już Najwyższa Izba Kontroli prawie codziennie robiła kontrolę w Starostwie. Pozwolenie złożone. Urzędnik, który się tym zajmuje w krośnieńskim Strostwie jest przemiły i podpowiada co załatwić, żeby przyspieszyć.
W Starostwie nazywają nas już "poganiacze".
W międzyczasie w 1 dzień (normalnie ok. 2 tygodnie), babeczki załatwiły uzgodnienia warunków budowy z wojewódzkim konserwatorem zabytków (bo działka leży na stanowisku archeologicznym). W tym samym czasie architekt załatwił jakąś decyzję z Zarządem Dróg Powiatowych dotyczącą wjazdu.
A zatem naszemu sympatycznemu urzędnikowi, który ma juz wszystkie uzgodnienia, pozostało jedynie wysłać pismo do sąsiadów. Sąsiedzi też się budują, więc tu problemów / sprzeciwów się nie spodziewamy.
Do następnych dobrych wieści...