TYCZENIE
Nasza Olcia stwierdziła, że o wiele lepiej wytyczy nam domek niż Pan Geodeta i od razu wzięła się do roboty
Nasza Olcia stwierdziła, że o wiele lepiej wytyczy nam domek niż Pan Geodeta i od razu wzięła się do roboty
Dziewczyny stwierdziły, że panowie mieli niezłe tyłeczki
W sobotę po kilku ponagleniach zjawili się studniarze. Po trzech godzinach ich pracy przeszła przelotna burza ... i tyle ich widzieli.
Na szczeście w poniedziałek wrócili i dokończyli dzieła, wołając co raz do żony "Paniii!", a jak się już oswoili, to żona była po prostu "Dziewuchą". Ot tacy milusińscy.
Woda jest - to najważniejsze, wspomnienia po studniarzach też pozytywne, bo i nie zdarli i pożartowali.
Dziś teściu zasypywał żwirem szczeliny od strony zewnętrznej, a jutro na plac boju zaprosiliśmy geodetę.
W sobotę dojechały deski na fundamenty i mini deski dla geodety
Po wielu perturbacjach z tępą kosą, złamanym kosidłem i kapryśną aurą, 15 arów chwastów zostało wykoszonych.
W finale kosą spalinową wsparli nas Opałkowicze AnitaDarek
- jeszcze raz wielkie dzięki!
Dzieki pomocy sąsiadów z "górki" geodeta będzie mógł swobodnie tyczyć
A tak wyglądało nasze rancho przed koszeniem:
..... a tak po koszeniu (tam gdzie prawie łyso bedzie Opałek)